Wszyscy ratują rynek
Partactwo pracodawców irytuje każdego dnia po trochu, coraz bardziej z każdym kolejnym artykułem i informacją o tym, że wszystko musi ratować rynek, bo młodzi albo pracownicy w wieku produkcyjnym nie chcą pracować. Co jest winą PiSdolandu, to jest winą PiSdolandu, ale co jest winą pracodawców to już ich.
(Mina szefa, gdy usłyszał, że nie chcesz przyjść w sobotę do pracy bez zapłaty za nadgodziny)
Firmy się cieszą, że niepełnosprawni idą do pracy i łatają dziurę, którą ciężko jest dzisiaj pokryć (bo wyobraźcie sobie, że trzeba by kupić maszynę, która się zwróci w 1-2 lata od inwestycji, zamiast zatrudnienia 15-20 ludzi, niesamowite....). A może wystarczyłoby podnieść płacę? Małe firmy upadną? No to kurde sorry, ale nas nie interesuje interes pracodawcy tylko nasz. W Warszawie ludzie płacą niektórzy nawet 1000 zł za sam najem, bez liczenia kosztów wody, prądu, gazu, internetu, które potrafią dobić 1500 zł. Myślicie, że kto wam pójdzie do pracy za 1400 zł? Żeby jakoś wyżyć i mieć co do jedzenia włożyć potrzeba 2000 zł na rękę, a młody, który nie będzie mógł z tego nawet odłożyć na wakacje, albo głupi wypad do kina od razu pokaże Faqa i pójdzie szukać dalej. Płaca poniżej 3000 zł brutto to nie praca.
My i tak nie zobaczymy już naszych emerytur (ZUS upada, ale kogo to obchodzi, ważne, żeby ktoś miał zysk z ludzkiej naiwności), więc przynajmniej chcemy trochę pożyć.
Komentarze
Prześlij komentarz